U mnie w rodzinie co roku powraca opowieść wigilijna ze mną i tytułowym daniem w roli głównej. Otóż na pewnej wieczerzy kiedy miałam kilka lat, jedząc kluski z makiem, z pełną buzią nagle... kichnęłam. Od tej pory wiedziałam, że nie tylko nie mówi, ale również nie kicha się z pełną buzią, oraz że buzię należy zakrywać, a przy jedzeniu klusków z makiem należy zachować szczególną ostrożność.
Ale wystarczy już wspomnień, na Wigilię 2014 przygotowałam makaron z makiem w unowocześnionej wersji z daktylami, siekanymi migdałami, skórką pomarańczową, miodem, pięknym rubinowym granatem oraz aromatycznym likierem Amaretto.
Składniki:
- małe opakowanie makaronu krajanka lub łazanki, wedle uznania i tradycji rodzinnej
- 1 szklanka gotowanego, mielonego maku z ziarenkami z 1 laski wanilii
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mleka
- 2 łyżki miodu
- garść daktyli
- laska wanilii
- garść żurawiny
- garść siekanych migdałów
- skórka otarta z połowy sparzonej ekologicznej (niewoskowanej) pomarańczy
- 1 kieliszek amaretto
- pestki z połowy owocu granata
- makaron ugotować, odcedzić i wystudzić
- na patelni rozpuścić masło z miodem
- dodać mak
- polać mlekiem i zamieszać
- drobno posiekać bakalie i dorzucić do maku
- wymieszać masę makową z makaronem
- przełożyć do głębokiego naczynia i polać amaretto
- na wierzchu posypać pestkami granatu i siekanymi migdałami
U mnie taki mak jest obowiązkowy, tyle,że z ciasteczkami kruchymi:)
OdpowiedzUsuńWygląda smacznie! Wesołych Świąt! :)
OdpowiedzUsuńwow... mak, masa makowa, kutia.. <3 aaaaa... dla mnie bomba! :D
OdpowiedzUsuńA Historia pierwsza klasa, haha, zabawnie to musiało wyglądać :D