Portugalia zupełnie mnie zauroczyła, do tego stopnia, że mogłabym tam wrócić choćby jutro. Piękne, szerokie plaże pełne muszelek, pomarańczowe klify i błękitny ocean, stare miasto Albufeiry, cudowna Lizbona i oczywiście - pyszne jedzenie! Przed wyjazdem warto wiedzieć czego warto spróbować, poniżej prezentuję moje wskazówki, które podzieliłam na 3 kategorie: słodycze, wino i owoce morza, bo to właśnie kwintesencja smaków Portugalii.
Ciasteczka portugalskie
O ile owoce morza były dla mnie oczywistością, o tyle
słodkości mnie zaskoczyły, oczywiście miło. W każdej cukierni lub kawiarni
znajdziemy wiele ciastek, ciasteczek i babeczek. Oczywiście najbardziej znane
to Pastel de Belem, których można spróbować w cukierni w lizbońskiej dzielnicy
Belem. To ciasteczka w cieście francuskim z nadzieniem budyniowym, posypywane
cukrem pudrem i cynamonem. Poniżej zdjęcie słynnej cukierni. Jednak
przypominam, że ciasteczka można kupić w całej Portugalii pod nazwą pastel de
nata, lub upiec je samemu w domu z tego przepisu.
Poza pastel de nata istnieje wiele tzw. wypieków zakonnych, które
według podań zakonnice piekły z żółtek pozostałych z jajek, których białka były
używane do bielenia habitów. Do najsmaczniejszych jakich próbowałam należą te pierwsze na zdjęciu poniżej: mandarynkowe i bardzo popularne ciasteczko z nadzieniem
migdałowym (bolo de amendoa), wypieka się też pyszne torty migdałowe z cynamonem, typowe dla regionu Algarve (bolo delicia do Algarve).
Wino - Porto, Sangria, Vinho Verde
Wiedziałam, że jadąc do Portugalii muszę napić się Porto, jakie było moje zaskoczenie, kiedy podczas zamawiania zadano mi pytanie: czerwone czy białe? Powtórzyłam więc, że zamawiam porto, będąc święcie przekonana że istnieje tylko czerwone, znów powtórzono pytanie: białe czy czerwone? Oczywiście wygrała ciekawość i zamówiłam białe. Jak wiadomo Porto, to wino wzmacniane podczas procesu dojrzewania. Moim zdaniem białe porto jest słodsze i mocniejsze od czerwonego oraz ma mniej winny smak, kojarzy mi się z mocniejszymi alkoholami. Jest to jednak kwestia gustu, polecam więc spróbować i wykształcić własną opinię.
Wina wzmacnianego najlepiej spróbować w mieście
Porto, w którym niestety nie byłam, ale dzięki uprzejmości mojego kolegi
prezentuję Wam piękne zdjęcia z miasta oraz jednej z wielu winiarni, w której produkuje się ten trunek (fot.
Piotr Mozgawa). Butelka czerwonego (lub
jako ciekawostka białego Porto) to świetna pamiątka lub upominek z
wakacji w Portugalii.
Podczas pobytu moja wiedza o winie nadal się pogłębiała…
innym razem zamawiając sangrię, znów padło pytanie: biała czy czerwona? Tym
razem już nie dopytywałam, skryłam swoje zaskoczenie i oczywiście wybrałam
białą, co więcej przy tym wyborze pozostałam do końca wyjazdu. Biała sangria
okazała się być świetnym orzeźwieniem w portugalskim słońcu. Z tego, co udało
mi się podejrzeć przygotowuje się ją z białego wina, świeżych owoców (jabłka,
brzoskwinie, pomarańcze) w słodkiej zalewie, szampana i odrobiny Sprite’a. Z
pewnością zgłębię recepturę, a przepis pojawi się na blogu jeszcze tego lata.
Na ostatnie z win, mimo, że nie było ani białe, ani czerwone,
a zielone byłam przygotowana i nikt mnie tutaj nie zaskoczył. Już przed wyjazdem
wiedziałam, że będąc w Portugalii należy spróbować Vinho verde, czyli zielonego
wina, ma taki kolor tylko z nazwy, ponieważ jest produkowane w młodych gron.
Osobiście próbowałam białego vinho verde, było bardzo smaczne, lekko kwaskowe i
mocno orzeźwiające. Warto przywieźć ze sobą takie wino do Polski na gorące dni
lata. Przed podaniem oczywiście pamiętajmy o odpowiednim schłodzeniu. Uwaga, nie dajmy się zaskoczyć, zielone wino może
być białe, czerwone, a nawet różowe.
Owoce morza - dorsz, sardynki i inne przysmaki
Będąc w Portugalii przez cały pobyt można nie jeść mięsa i żywić się tylko świeżymi rybami i innymi owocami morza.
Na czele ich wszystkich
stoi oczywiście dorsz (bacalhau), według różnych źródeł przygotowywany jest na tyle
sposobów ile dni w roku albo nawet na 1001! W domu podaję dorsza raz na jakiś
czas jako rarytas, a w Portugalii jadłam go niemal codziennie. Nawet w bufecie hotelowej
restauracji dorsz i inne ryby pod przeróżnymi postaciami pojawiały się dwa razy
dziennie, w różnych formach, poczynając od
popularnego w naszym kraju smażenia w panierce przez przeróżne roladki,
pieczenie, gotowanie na parze, w różnych sosach, z cebulką, pomidorami, z pietruszką czy po
prostu w oliwie.
Najbardziej znane danie z dorsza to krokiety zwane pasteis de bacalhau.
Już przed wyjazdem czytałam, że suszonego dorsza należy próbować w sprawdzonych, polecanych restauracjach, niestety chyba na taką nie trafiłam i struktura dorsza w krokietach nie przypadła mi do gustu, niemniej jednak cieszę się że tego sztandarowego dania spróbowałam w samej Lizbonie. Jako ciekawostkę dodam, że suszonego dorsza i owe krokiety można dostać w Polsce w znanych supermarketach podczas akcji tematycznych.
Kolejną sztandarową rybą Portugalii są sardynki (sardinhas), w restauracji warto spróbować świeżych, grillowanych sardynek. W sklepach dostaniemy również konserwy z sardynkami najwyższej jakości, w równie cenionej portugalskiej oliwie z oliwek. Ja wybrałam najstarszą w Europie firmę Ramirez, która podobno była prekursorem mechanizmu otwierania puszek bez użycia narzędzi (dziękujemy Ramirez!:).
Spacerując uliczkami Lizbony, trafiłam na wyjątkowy sklep - sprzedawano w nim jeden, jedyny produkt - sardynki. Mało tego, były to puszki sardynek jednej firmy w takim samym rozmiarze. Dosłownie cały sklep był wypełniony identycznymi puszkami konserw, w cenie 12 euro za sztukę. Ja nie skorzystałam, ale z ciekawością odwiedziłam ten przedziwny sklep, zdjęcia poniżej.
Kończąc temat owoców morza, nie może zabraknąć 'portugalskiej paelli', czyli dania z ryżu, ryb, skorupiaków, czasami mięsa i warzyw - Catapalana, nazwa pochodzi od miedzianego naczynia (o tej samej nazwie), w którym przygotowuje się danie. Naczynia można dostać w sklepach z pamiątkami, chociaż nie należą do tanich. Natomiast restauracje, serwujące ten przysmak znajdziecie łatwo po dekoracjach takich jak na zdjęciu.
Kuchnia portugalska to skarbnica smaków, zachęcam do odkrywania! W portugalskich miastach nie brakuje wielu klimatycznych cukierni, barów i restauracji z pięknymi widokami...
Żeby podtrzymać wspomnienia z podróży można przywieźć ze sobą wspomniane produkty, ja poza wymienionymi powyżej rzeczami przywiozłam także dorsza w oliwie, oliwę oraz sos piri piri.
Dania zainspirowane Portugalią już niedługo na blogu! Zapraszam też na wpis o smakach Sycylii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz