środa, 20 lipca 2016

Co warto zjeść, wypić i kupić w Portugalii

Portugalia zupełnie mnie zauroczyła, do tego stopnia, że mogłabym tam wrócić choćby jutro. Piękne, szerokie plaże pełne muszelek, pomarańczowe klify i błękitny ocean, stare miasto Albufeiry, cudowna Lizbona  i oczywiście - pyszne jedzenie! Przed wyjazdem warto wiedzieć czego warto spróbować, poniżej prezentuję moje wskazówki, które podzieliłam na 3 kategorie: słodycze, wino i owoce morza, bo to właśnie kwintesencja smaków Portugalii. 

Ciasteczka portugalskie


O ile owoce morza były dla mnie oczywistością, o tyle słodkości mnie zaskoczyły, oczywiście miło. W każdej cukierni lub kawiarni znajdziemy wiele ciastek, ciasteczek i babeczek. Oczywiście najbardziej znane to Pastel de Belem, których można spróbować w cukierni w lizbońskiej dzielnicy Belem. To ciasteczka w cieście francuskim z nadzieniem budyniowym, posypywane cukrem pudrem i cynamonem. Poniżej zdjęcie słynnej cukierni. Jednak przypominam, że ciasteczka można kupić w całej Portugalii pod nazwą pastel de nata, lub upiec je samemu w domu z tego przepisu. 


Poza pastel de nata istnieje wiele tzw. wypieków zakonnych, które według podań zakonnice piekły z żółtek pozostałych z jajek, których białka były używane do bielenia habitów. Do najsmaczniejszych jakich próbowałam należą te pierwsze na zdjęciu poniżej: mandarynkowe i bardzo popularne ciasteczko z nadzieniem migdałowym (bolo de amendoa), wypieka się też pyszne torty migdałowe z cynamonem, typowe dla regionu Algarve (bolo delicia do Algarve).


Wino - Porto, Sangria, Vinho Verde

Wiedziałam, że jadąc do Portugalii muszę napić się Porto, jakie było moje zaskoczenie, kiedy podczas zamawiania zadano mi pytanie: czerwone czy białe? Powtórzyłam więc, że zamawiam porto, będąc święcie przekonana że istnieje tylko czerwone, znów powtórzono pytanie: białe czy czerwone? Oczywiście wygrała ciekawość i zamówiłam białe. Jak wiadomo Porto, to wino wzmacniane podczas procesu dojrzewania. Moim zdaniem białe porto jest słodsze i mocniejsze od czerwonego oraz ma mniej winny smak, kojarzy mi się z mocniejszymi alkoholami. Jest to jednak kwestia gustu, polecam więc spróbować i wykształcić własną opinię.


Wina wzmacnianego najlepiej spróbować w mieście Porto, w którym niestety nie byłam, ale dzięki uprzejmości mojego kolegi prezentuję Wam piękne zdjęcia z miasta oraz jednej z wielu winiarni, w której produkuje się ten trunek (fot. Piotr Mozgawa). Butelka czerwonego (lub jako ciekawostka białego Porto) to świetna pamiątka lub upominek z wakacji w Portugalii.



Podczas pobytu moja wiedza o winie nadal się pogłębiała… innym razem zamawiając sangrię, znów padło pytanie: biała czy czerwona? Tym razem już nie dopytywałam, skryłam swoje zaskoczenie i oczywiście wybrałam białą, co więcej przy tym wyborze pozostałam do końca wyjazdu. Biała sangria okazała się być świetnym orzeźwieniem w portugalskim słońcu. Z tego, co udało mi się podejrzeć przygotowuje się ją z białego wina, świeżych owoców (jabłka, brzoskwinie, pomarańcze) w słodkiej zalewie, szampana i odrobiny Sprite’a. Z pewnością zgłębię recepturę, a przepis pojawi się na blogu jeszcze tego lata.

Na ostatnie z win, mimo, że nie było ani białe, ani czerwone, a zielone byłam przygotowana i nikt mnie tutaj nie zaskoczył. Już przed wyjazdem wiedziałam, że będąc w Portugalii należy spróbować Vinho verde, czyli zielonego wina, ma taki kolor tylko z nazwy, ponieważ jest produkowane w młodych gron. Osobiście próbowałam białego vinho verde, było bardzo smaczne, lekko kwaskowe i mocno orzeźwiające. Warto przywieźć ze sobą takie wino do Polski na gorące dni lata. Przed podaniem oczywiście pamiętajmy o odpowiednim schłodzeniu.  Uwaga, nie dajmy się zaskoczyć, zielone wino może być białe, czerwone, a nawet różowe.


Owoce morza - dorsz, sardynki i inne przysmaki 

Będąc w Portugalii przez cały pobyt można nie jeść mięsa i żywić się tylko świeżymi rybami i innymi owocami morza.

Na czele ich wszystkich stoi oczywiście dorsz (bacalhau), według różnych źródeł przygotowywany jest na tyle sposobów ile dni w roku albo nawet na 1001! W domu podaję dorsza raz na jakiś czas jako rarytas, a w Portugalii jadłam go niemal codziennie. Nawet w bufecie hotelowej restauracji dorsz i inne ryby pod przeróżnymi postaciami pojawiały się dwa razy dziennie, w różnych formach, poczynając od popularnego w naszym kraju smażenia w panierce przez przeróżne roladki, pieczenie, gotowanie na parze, w różnych sosach, z cebulką, pomidorami, z pietruszką czy po prostu w oliwie.


Najbardziej znane danie z dorsza to krokiety zwane pasteis de bacalhau. 
Już przed wyjazdem czytałam, że suszonego dorsza należy próbować w sprawdzonych, polecanych restauracjach, niestety chyba na taką nie trafiłam i struktura dorsza w krokietach nie przypadła mi do gustu, niemniej jednak cieszę się że tego sztandarowego dania spróbowałam w samej Lizbonie. Jako ciekawostkę dodam, że suszonego dorsza i owe krokiety można dostać w Polsce w znanych supermarketach podczas akcji tematycznych. 




Kolejną sztandarową rybą Portugalii są sardynki (sardinhas), w restauracji warto spróbować świeżych, grillowanych sardynek. W sklepach dostaniemy również konserwy z sardynkami najwyższej jakości, w równie cenionej portugalskiej oliwie z oliwek. Ja wybrałam najstarszą w Europie firmę Ramirez, która podobno była prekursorem mechanizmu otwierania puszek bez użycia narzędzi (dziękujemy Ramirez!:). 


Spacerując uliczkami Lizbony, trafiłam na wyjątkowy sklep - sprzedawano w nim jeden, jedyny produkt - sardynki. Mało tego, były to puszki sardynek jednej firmy w takim samym rozmiarze. Dosłownie cały sklep był wypełniony identycznymi puszkami konserw, w cenie 12 euro za sztukę. Ja nie skorzystałam, ale z ciekawością odwiedziłam ten przedziwny sklep, zdjęcia poniżej. 


 Kończąc temat owoców morza, nie może zabraknąć 'portugalskiej paelli', czyli dania z ryżu, ryb, skorupiaków, czasami mięsa i warzyw - Catapalana, nazwa pochodzi od miedzianego naczynia (o tej samej nazwie), w którym przygotowuje się danie. Naczynia można dostać w sklepach z pamiątkami, chociaż nie należą do tanich. Natomiast restauracje, serwujące ten przysmak znajdziecie łatwo po dekoracjach takich jak na zdjęciu. 


Kuchnia portugalska to skarbnica smaków, zachęcam do odkrywania! W portugalskich miastach nie brakuje wielu klimatycznych cukierni, barów i restauracji z pięknymi widokami...
Żeby podtrzymać wspomnienia z podróży można przywieźć ze sobą wspomniane produkty, ja poza wymienionymi powyżej rzeczami przywiozłam także dorsza w oliwie, oliwę oraz sos piri piri. 


Dania zainspirowane Portugalią już niedługo na blogu! Zapraszam też na wpis o smakach Sycylii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz