Porto jest urokliwym, malowniczym miastem położonym u ujścia rzeki Duero, nad Oceanem Atlantyckim. Obowiązkowymi punkami w Porto jest przejście przez most Dom Louis, podziwianie kolorowych kamieniczek w dzielnicy Ribeira czy zwiedzanie pięknych kościołów wyłożonych na zewnątrz biało-niebieskimi płytkami azulejos.
Jednak to nie wszystko. Według mnie, żeby w w pełni doświadczyć tego miasta trzeba spróbować przysmaków tamtejszej kuchni i zdegustować wina z Porto.
O kuchni portugalskiej wspominałam już we wpisie Co warto zjeść, wypić i kupić w Portugalii, był to opis zainspirowany pobytem w Algarve i Lizbonie. Niektóre z informacji można wykorzystać wybierając się do Porto, natomiast poniżej opisuję kwestie blisko związane konkretnie z tym miastem.
Francesinha
Podobno albo się ją kocha, albo nienawidzi. Ja ją lubię:) Francesinha to typowa dla Porto kanapka/tost z kilkoma rodzajami mięs: szynką z pieprzem, ostrą kiełbaską, grillowaną wieprzowiną lub wołowiną, roztopionym serem podana w sosie z frytkami. Najciekawszym elementem jest według mnie sos pomidorowo-piwny, bardzo wyrazisty i lekko ostry. Dodatkowo francesinhę można zamówić z jajkiem lub krewetkami na wierzchu. Świetnie smakuje z kuflem zimnego piwa:)
Francesinę warto spróbować w miejscu poleconym, a nie pierwszym lepszym, ponieważ jakość mięs i sosu wpływa na doznania smakowe:) A ponieważ jest to "kulinarny szlagier" Porto, jest prawie wszędzie. Ja jadłam w godnej polecenia restauacji Capo na Baxia, gdzie spróbowaliśmy zwykłej, z jajkiem i z krewetkami; wszystkie były bardzo dobre.
Owoce morza w Matosinhos
Po zejściu z plaży i kierując się w prawą stronę znajdują się liczne knajpki serwujące dobroci z oceanu. Nie martwcie się, że do nich nie traficie, zapach grilla sam Was przywoła. Tak właśnie trafiliśmy do Casa Serrao (jednej z wielu tego typu knajpek). Miejsce było pełne Portugalczyków i to już był dobry znak. Doświadczenie było bardzo ciekawe, przesympatyczna kelnerka obsługiwała nas cały czas po portugalsku, a my nie znając ani słowa dogadaliśmy się wspaniale i dostaliśmy pół karafki wina na samo spróbowanie czy nam odpowiada.
W tym miejscu warto zamówić placki z suszonym dorszem, to inna wersja słynnych krokietów Pasteis de Bacalhau z cebulką i pietruszką, która baaardzo przypadła nam do gustu.
W tym miejscu warto zamówić placki z suszonym dorszem, to inna wersja słynnych krokietów Pasteis de Bacalhau z cebulką i pietruszką, która baaardzo przypadła nam do gustu.
Kolejnego dnia, w innym miejscu zamówiliśmy szaszłyki z olbrzymich krewetek. Były pyszne, świeże i największe jakie kiedykolwiek jadłam.
Obowiązkowym elementem kuchni portugalskiej są też oczywiście sardynki, te prosto z grilla można zamawiać w ciemno!
Dorsz
Można powiedzieć, że jest to "narodowa" ryba Portugalii i krążą legendy, że przygotowywana jest na tyle sposobów ile dni w roku albo w porywach do 1001! Jest tak również w Porto. Czekając na metro, w kiosku zauważyłam magazyn kulinarny pod tytułem Bachlau, czyli nic innego jak gazeta "Dorsz". Mimo że jest cała po portugalsku, kupiłam ją, bo gdzie indziej znajdę tyle przepisów na dorsza?
Dorsz
Zamawiając dorsza w restauracjach w Porto, za każdym razem porcje były ogromne, a ryba mięsista i soczysta. Zasmakowała mi wersja Bacalhau a Braga - smażony dorsz z ziemniakami i duszonymi warzywami, myślę, że to dobra opcja na cały dzień zwiedzania!
Targ Bolhao
Wybierając się na najstraszy targ Porto spodziewałam się czegoś podobnego do barcelońskiej hali La Boqueira. Niestety, Mercado do Balhao jest według mnie dosyć zaniedbany, szary, w dużej mierze opanowany przez stoiska z pamiątkami i nie am tam zbyt wielu stoisk gastronomicznych, ale zdarzają się też ciekawostki. Moją uwagę przyciągnęły pąkale /percebes- najdziwniejsze owoce morza jakie kiedykolwiek widziałam. Co ciekawe, już w ubiegłym roku będąc na Algarve szukałam ich, jednak przy spotkaniu na żywo nie odważyłam się... Mimo, że wyglądają jak paluchy potwora, podobno są pyszne i smakują jak kwintesencja oceanu, rosną przytwierdzone do skał i chłoną podwodne aromaty:) Na youtube można znaleźć filmiki jak je jeść (tak, byłam dobrze przygotowana na taką okoliczność:).
Wino Porto i piwniczki w Via Nova de Gaia
Spacerując wzdłuż rzeki Duero w dzielnicy Ribeira, po drugiej stronie brzegu już widać piwniczki różnych producentów wina porto. Po przejściu przez most Dom Louis (wersja pierwsza dołem, wersja druga górą plus zjazd koleją linową), co kilka kroków napotykamy piwniczkę z winem, większość z nich oferuje wycieczki z informacjami o procesie produkcji porto zakończone degustacją. Po wyjściu z takiej piwniczki Porto wygląda jeszcze piękniej, a kamieniczki stają się jakby bardziej kolorowe:)
Wina porto można spróbować również we wszystkich knajpkach, w sklepach także jest duży wybór, którego nie znajdziemy w Polsce. U nas w kraju najczęściej na półkach sklepowych spotykamy odmianę Tawny jest bardzo intensywna i wyrazista w smaku, będąc w Porto posmakowała nam odmiana Ruby, bardziej delikatna i owocowa.
Warto z takiej podróży przywieźć białe porto, 10 letnie ruby czy wersję reserva lub vintage. Naprawdę dobre okazje można utrafić w Lidlu czy portugalskiej Biedronce, czyli Pingo Doce. Ze swojej strony polecam wina Ferreira.
A na koniec czas na deser. Ciekawym miejscem na coś słodkiego jest kawiarnia w stylu Art Deco, Cafe Majestic. Znajduje się na słynnej ulicy Rua Santa Caterina i łatwo ją znaleźć. Ze względu na swoją unikalność, żeby się dostać trzeba chwilę postać w kolejce, ale uważam, że warto, może nie z powodu jedzenia, które jest poprawne, ale bardziej ze względu na wyjątkowe, stylowe wnętrze.
Jeśli opisane powyżej atrakcje kulinarne, nie są dla kogoś wystarczająco przekonujące, żeby wybrać się do Porto, na zakończenie uczta dla ducha, piękny zachód słońca nad rzeką Duero...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz